Ekstremalne metamorfozy - jak nie robić

26 listopada 0 Comments


Sobota to w naszym domu odwieczny dzień urody, czyli że po raz pierwszy farbowałyśmy w domu włosy. Zazwyczaj po prostu cały dzień gramy w gry, bo to bardzo dobrze robi na cerę. Dziś jednak trzeba ogarnąć pasy startowe odrostów i wyjść naprzeciw modzie na piękno i nonszalancję. Tą drugą mamy z Myszowilkiem wrodzoną, nad tym pierwszym raz na kwartał trzeba odrobinę popracować i ewentualnie się wykąpać. 

Ja wylosowałam farbę z napisem średni blond i Myszowilk przystąpiła do pracy, bo się na tym zna, gdyż już to kiedyś robiła. Raz. Ponoć. Tak przynajmniej twierdzi. Wyglądała fachowo w tych rękawiczkach i ze szczoteczką do zębów w ramach pędzelka do paciania farby. Raz kozie śmierć. Poddałam się tym zabiegom głównie ze względu na obiecaną możliwość zemsty, czyli wypaciania włosów Myszowilka kolorem ciemny blond. Czyli takim pasującym do niej. Ha-ha! Rozumiecie, że ciemny… No dobra, mało śmieszne.  

Myszowilk paciał krótko i skutecznie a na koniec poinformowała mnie, że kompletnie nie wie, co z tego wyjdzie i zrobiła taką minę jak kiedy podczas skręcania mebli zostało nam ponad tuzin śrubek i jakaś dodatkowa część, co być może była zawiasem. Nic się tym nie przejęłam tylko powiedziałam jej, że generalnie jak już zmyję tą farbę to ma dwa wyjścia: albo mnie kochać z takim kolorem, albo zasponsorować fryzjera. Przy czym liczyłam trochę na to drugie. Strasznie byłam też rozczarowana, że nie pozwoliła mi pofarbować psów resztką mojej farby, bo ponoć jest z arszenikiem.  

Podczas zmiany warty odkryłam autentyczne powołanie do zostania fryzjerką i tak super profesjonalnie rozdzielałam włosy i je upinałam. A to że połowa farby znalazła się na koszulce Myszowilka, a druga na jej twarzy (dzięki czemu wygląda teraz jak naprawdę śliczna krówka w takie bardzo regularne łatki) uważam za zupełnie nieznaczące potknięcia w sztuce farbowania. 

Na koniec udało mi się zniszczyć dwa ręczniki podczas oblucji i kiedy zobaczyłam, co wyszło nam na głowach, wyciągnąć kilka wniosków dla przyszłych pokoleń. Oto one:

- Jeśli ktoś Cię pyta, jaki chcesz kolor to nigdy, przenigdy nie odpowiadaj: „a wybierz mi jakiś”;

- Jeśli na pudełku jest napis średni blond i taka pani w jasnych włosach to ta pani jest kompletnie dla zmyłki a średni oznacza mniej więcej tyle, co ciemny dość bardzo;

- Jeśli na pudełku jest napisane ciemny blond i jest taka pani w ciemnych włosach, to ta pani nie jest dla zmyłki, ta pani jest ku przestrodze. A ciemny oznacz ciemny dość bardzo;

- Jeśli Twój domowy fryzjer na pytanie, „czy już to kiedyś robił?” odpowiada: „spokojnie, jestem lekarzem”, nie ufaj mu, szczególnie jeśli jest psychoterapeutą;

- Jeśli w efekcie farbowania kolor nie jest zielony (no chyba, że ktoś akurat chciał zielony to wtedy zasada ta nie ma zastosowania) - ciesz się swoją zaskakującą metamorfozą!


No i Myszowilk się bardzo cieszyła z moich włosów i nie da mi na fryzjera. Wybrała bezkrytyczną miłość - czyli wersję ekonomiczną. 

ps. na zdjęciu ja jeszcze przed farbowaniem!

Psy, kobiety, grafika i psychoanaliza, czyli mieszanka wybuchowa.

0 komentarze: